wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 1

Budzę się rano.. Spoglądam na zegarek. Godzina 7:00, poniedziałek. Z westchnięciem wstaje z łóżka. Podchodzę do garderoby i wyciągam ubrania, które wpadną mi w ręce.. Nie dbam już o to co założę.. Ważne aby zakrywały moje blizny. Idę do łazienki. Poranne czynności oraz parę nacięć na nadgarstku. Tak.. To moja codzienność od pół roku.. Co jeden dzień, tydzień, miesiąc nacięcia są coraz głębsze.. O to też raczej nie dbam.. Nie odczuwam już takiego strasznego bólu. Z powodu tego całego nie dbania o głębokość nacięć, parę razy wylądowałam w szpitalu.. Rodzice tym się nie przejęli. Z resztą.. Czego się mogłam spodziewać.. Że tak nagle się mną zainteresują, bo coś mi się stało? No tak.. Oni i tak to mają w dupie.. Jeżeli chodzi o media.. To też nie było o tym mowy.. Niby jestem siostrą Louisa Tomlinsona, ale skoro Louisa nie ma w pobliżu to mediów też nie.. Akurat tu mam szczęście.
~~~
Spakowałam się do tej nieszczęsnej szkoły i zeszłam na dół. Tata siedział w salonie na kanapie oglądając telewizor, a mama jak zawsze siedziała w kuchni pijąc kawę oraz czytając poranną gazetę.
-Cześć.-Mruknęłam cicho.. Ona tylko popatrzyła na mnie kontem oka i mruknęła coś niezrozumiałego, co nawet nie brzmiało jak przywitanie.. Bardziej jak przekleństwo.. Westchnęłam.. Właśnie po takim zachowaniu wszystkiego mi się odechciewa.. Pośpiesznym krokiem wyszłam z kuchni ubrałam buty, po czym wyszłam do szkoły w ogóle nic nie mówiąc.. Bo po co? I tak nic by mi nie powiedzieli.. Nie odezwali by się, a o pożegnaniu nawet nie mówię.
Idąc do szkoły jedna rzecz zwróciła moją szczególną uwagę.. Gazeta leżąca w kiosku na wystawie. Na jej nagłówku widniał napis: "One Direction mają 2 miesiące wolnego. Wracają do rodzinnych miejsc!"
Coś mi mówiła nazwa tego zespołu.. Coś bardzo bliskiego.
Przeczucie nakazało kupić mi tę gazetę. Podeszłam do budki.
Starsza pani, która siedziała w okienku uśmiechnęła się do mnie. Och.. Niecodzienny widok, ale też się wysiliłam i posłałam jej lekki uśmiech.
-Coś podać słoneczko?- Zapytała.
-Emm.. Tak, tę gazetę z wystawki.
-Oczywiście.. Proszę- Powiedziała podając mi gazetę.
-Dziękuję. Ile jestem winna?
-2zł.- Odpowiedziała znów posyłając mi uśmiech.
-Proszę- podałam jej pieniądze, po czym wzięłam gazetę w ręce i ruszyłam w dalszą drogę. Spojrzałam na zegarek, godzina wskazywała 7:50.
-Och nie.. Spóźnię się..- mruknęłam do siebie.
Szybko schowałam gazetę do plecaka i pobiegłam w stronę szkoły, aby się nie spóźnić.. Bałam się.. Po prostu się bałam, że jak się spóźnię to będą się ze mnie naśmiewać bardziej niż zazwyczaj. Kiedy dotarłam do szkoły była godzina 7:57. 'Uff.. zdążyłam'- pomyślałam udając się na biologię.
~~~
Ten dzień jest strasznie dziwny.. Właśnie teraz jestem w drodze na lunch, a nikt mi jeszcze nie dokuczył, nie poniżył.. Coś było nie tak.. I to bardzo nie tak.. Tym bardziej, że parę osób nawet się do mnie uśmiechnęło, czego już w ogóle nie rozumiałam.. Coś się stało.. Jestem tego pewna.. Przecież ludziom tak nagle nie mogło się odmienić.. No nic.. Pomimo tego, że dzisiaj nic nie jadłam i tak nie byłam głodna, więc ruszyłam w "moje miejsce", czyli do najdalszego stolika w rogu stołówki.  Kiedy przechodziłam niedaleko stolika 'elity szkolnej' usłyszałam głos Jessicy:
-Rose! Rose! Chodź do nas.
Spojrzałam na nią zdziwiona, nie wierząc, że mnie woła.. Chociaż pierwsza moja myśl była, że to jakiś podstęp.. Ale.. No wydała się być dość sympatyczna w aktualnym momencie.
-No Rose! Nie bój się! My przecież nie gryziemy..- odezwał się Mike.
Powolnym krokiem i z niepewnością podeszłam do ich stolika.
-Słucham?- cichutko zapytałam, bojąc się kolejnych poniżeń. Oni natomiast wybuchnęli śmiechem.
-Och.. No nie musisz być taka cichutka.. Może chciałabyś usiąść z nami?- Odezwała się po raz kolejny Jessica.
Oczy prawie wyszły mi z orbit.. Ja? Rose Tomlinson, którą brat opuścił i wyjechał spełnić marzenia... Ta, która jest praktycznie codziennie poniżana i obrażana przez innych ma usiąść z wielką 'szkolną elitą', która dotychczas wyrządziła mi najwięcej krzywd? Coś mi tu nie pasowało jeszcze bardziej..
-Nie,dziękuję..- odpowiedziałam znów cichutko aczkolwiek stanowczo.. Oni wszyscy westchnęli zażenowani..
-No cóż.. trudno. Jeżeli jednak chciałabyś się dosiąść jest dla Ciebie miejsce.
Pokiwałam tylko lekko głową i poszłam w stronę stolika, przy którym zawsze siedziałam.

PERSPEKTYWA JESSICY.

-Cholera..- Mike przeklął pod nosem.
-No tak.. Przecież mogliśmy się tego spodziewać nieprawdaż?- Odezwała się Lexi.
-No racja.. Ale musimy ją jakoś do siebie przekonać aby zapoznała nas z tym sławnym naszym Louiskiem.- uśmiechnęłam się chytrze..- I powiem Wam, że chyba mam nawet plan jak to zrobić..
-Jaki?- Zapytali wszyscy chórem.
-A więc..

PERSPEKTYWA ROSE.

Kiedy siedząc myślałam o tym wszystkim przypomniało mi się o gazecie.. Szybko ją wyciągnęłam i spojrzałam na stronę główną. Na dole małym druczkiem było napisane:
'więcej na ten temat na stronie 24. '
Szybko otworzyłam na wskazanej stronie.. Spojrzałam na zdjęcie zespołu i otworzyłam buzię ze zdziwienia.. Był tam mój brat! Nie zastanawiając się dłużej zaczęłam czytać:
"Nasz kochany boysband postanawia wziąć dwumiesięczny urlop i trochę odpocząć oraz wrócić do rodzinnych miast z zamiarem odwiedzenia, a zarazem spędzenia z rodziną trochę czasu.. Wolne będą mieć od 1 kwietnia aż do ostatniego dnia maja. Ale nie martwcie się.. W czerwcu będą mieli strasznie dużo pracy.. Wypływa ich najnowsza płyta a oni zagrają parę koncertów w Anglii. Natomiast po wakacjach, zaraz 1 września wyruszają w trasę koncertową! Bilety będzie można już kupować od 1 czerwca.."
Dalej już nie czytałam.. Mój brat wraca do domu.. Nie mogę uwierzyć.. To.. to dlatego wszyscy w szkole się tak zachowują.. Są dla mnie nadzwyczajnie mili, uśmiechają się do mnie.. Bo do Doncaster wraca Louis Tomlinson.  Po prostu nie mogłam w to wszystko uwierzyć.. I dlaczego rodzice nawet nie zdołali mnie o tym poinformować?! Rozumiem, że się do mnie nie odzywają i obwiniają o.. sama nie wiem o co.. Ale, żeby nie poinformować mnie o takiej rzeczy? Pierwszy raz od pół roku się nie bałam.. Pierwszy raz od pół roku ogarnęła mnie złość.. Przede wszystkim na rodziców.. Dobrze, że została mi tylko jedna lekcja i mogę iść do domu.
~~~
Weszłam do domu trzaskając drzwiami. Ściągnęłam szybko buty i kurtkę, po czym udałam się do salonu, gdzie akurat na kanapie siedzieli rodzice oglądając telewizję.. Kiedy weszłam nawet nie zwrócili na mnie uwagi.. Po mimo tego, że trzasnęłam drzwiami, że zrobiłam hałas, a od pół roku tego nie robiłam.. Nawet nie zwrócili na mnie uwagi co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej.. Tak mnie.. Dziewczynę, która ma teraz masę problemów, która teraz na co dzień jest skryta i zamknięta w sobie, która się tnie, teraz stara się aby nie wybuchnąć.. Wzięłam jeden głęboki wdech i podeszłam do nich stając tuż przed nimi zasłaniając im telewizor.. Spojrzeli na mnie ze złością, ale kiedy zobaczyli moją minę ich wzrok zmienił się.. Zamiast ze złością patrzyli na mnie ze zdziwieniem.. Rzuciłam im na kolana gazetę. Nie obchodziło mnie, że np. tata może mi coś zrobić, choć myślę, że nie byłby do tego zdolny.. Nie obchodziło mnie to, że się do mnie nie odzywają, że mają mnie w dupie. Teraz chodziło tylko o tą głupią gazetę i o to co było w niej napisane...


~*~
A więc to taka Sylwestrowa niespodzianka:* Mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Czytasz = Komentujesz :) 

5 komentarzy:

  1. Co to ma być? Gdzie nn? No gdzie? Nie widać go na horyzoncie! Masz przerąbane! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy ten pierwszy rozdział, jestem ciekawa co będzie dalej;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow znowu. Genialny!

    + Zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW GENIALNY !!!!!!! :*

    OdpowiedzUsuń